Wewnętrzny rodzic, który wspiera zamiast krytykować – zwłaszcza w Dzień Ojca

Dzień Ojca zwykle kojarzy się z telefonem do taty, czasem z wdzięcznością, a czasem – z trudnymi emocjami. Ale wcale nie musi dotyczyć tylko relacji z naszym biologicznym ojcem. To też dobry moment, by skierować uwagę do wewnątrz i zadać sobie ważne pytanie dotyczące wewnętrznego rodzica:

„A czy ja sam jestem dla siebie wspierający i opiekuńczy?”

W codziennym biegu łatwo o sobie zapomnieć. O swoich emocjach, zmęczeniu, granicach. Łatwo traktować siebie jak maszynę do zadań specjalnych – surowo, z wymaganiami, bez litości. A przecież każdy z nas – niezależnie od wieku – potrzebuje wewnętrznego głosu, który mówi: „Jesteś w porządku. Widzę, że jest ci trudno. Jestem z tobą.”

To właśnie ten głos jest wewnętrznym rodzicem. I to od nas dziś zależy, czy będzie wspierający, czy oceniający. Dzień Ojca to dobra okazja, żeby zastanowić się, jakim ojcem jesteśmy sami dla siebie. Czy takim, który wspiera i przytula? Czy takim, który wiecznie mówi: „Nie narzekaj, weź się w garść”?

Rodzic może przybrać różne formy:

  • Rodzic krytyczny – surowy, oceniający, wymagający („Musisz się postarać bardziej!”, „Nie bądź taki słaby”).
  • Rodzic wspierający – ciepły, opiekuńczy, troskliwy („Widzisz, że się starasz”, „Zrób tyle, ile możesz i odpocznij”).

Kim jest wewnętrzny rodzic?

Bycie dobrym rodzicem dla siebie nie oznacza rozpieszczania, folgowania każdej zachciance czy unikania odpowiedzialności. Wręcz przeciwnie – chodzi o dojrzałą opiekę, która daje poczucie bezpieczeństwa, troszczy się o granice i pozwala odpocząć wtedy, gdy naprawdę tego potrzebujesz. Dobry wewnętrzny rodzic to taki, który widzi Twoje zmęczenie i nie mówi „jeszcze trochę, dasz radę”, tylko zapyta: „Czego teraz najbardziej potrzebujesz?”.

To głos, który nie ocenia Cię za emocje, tylko je przyjmuje. Kiedy czujesz lęk – nie karci Cię za to, że „przesadzasz”. Gdy płaczesz – nie mówi: „Inni mają gorzej”. Gdy popełnisz błąd – nie wbija szpili typu „znowu to samo”. Zamiast tego mówi:

„Rozumiem, że Ci trudno. Jesteś tylko człowiekiem. I to jest w porządku.”

Zrób mały eksperyment:

Wyobraź sobie bliską Ci osobę – przyjaciela, partnerkę, dziecko – która ma trudny dzień. Co byś jej powiedział? Jak byś się zachował?

A teraz pomyśl…

Czy tak samo mówisz do siebie, kiedy to Ty masz trudność?

Bycie dobrym rodzicem dla siebie zaczyna się właśnie od tej różnicy. Od decyzji, by być dla siebie kimś czułym, obecnym, troskliwym – nawet wtedy, gdy popełniasz błędy. Zwłaszcza wtedy.

Skąd bierze się głos krytyki w głowie?

Nie musimy mieć złych wspomnień z dzieciństwa, by nosić w sobie głosy, które nie pomagają – a wręcz potrafią ranić. To zdania, które słyszeliśmy jako dzieci, często powtarzane automatycznie przez rodziców, dziadków, nauczycieli. Z czasem wrosły w nas tak bardzo, że dziś… sami je sobie mówimy:

  • „Zawsze musisz dawać radę.”
  • „Nie przesadzaj.”
  • „Nie ma się nad czym użalać.”
  • „Zaciskaj zęby.”
  • „Inni mają gorzej.”

To nie są tylko słowa – to sposób myślenia o sobie i o świecie.

  • W pracy mogą skutkować nadmiernym perfekcjonizmem i pracoholizmem.
  • W relacjach – brakiem otwartości na pomoc, trudnością z proszeniem o wsparcie.
  • W sytuacjach stresowych – zamrożeniem, obojętnością, autoagresją psychiczną.

Gdy coś Ci nie wychodzi, czy Twoja pierwsza myśl to:

„OK, potrzebuję chwili, żeby dojść do siebie”,

czy raczej:

„Jak mogłam to spieprzyć?”

Większość z nas nieświadomie powtarza schematy, które kiedyś miały sens – może nawet nas chroniły. Ale dziś mogą utrudniać życie. Dobra wiadomość? Tych głosów można się nauczyć słuchać z dystansem. A potem – stopniowo je zmieniać.

Tak, by w głowie było miejsce także na ciepło, zrozumienie i wsparcie. Bo nie chodzi o to, żeby odciąć się od przeszłości. Chodzi o to, by wybrać, które słowa nadal nam służą – a które pora zastąpić nowymi.

Jak rozpoznać, że nie masz w sobie wspierającego opiekuna?

Możesz mieć dobrą pracę, sprawne ciało i wielu znajomych — a mimo to wewnętrznie czuć się, jakby coś było „nie tak”. To często znak, że brakuje w Tobie kogoś, kto by Cię wspierał od środka. Nie mentora, nie krytyka, nie nadzorcy. Tylko dobrego, łagodnego opiekuna – kogoś, kto mówi: „Widzę cię. I nie musisz być idealny, by zasługiwać na troskę.”

Jak rozpoznać, że ta część Ciebie została zagłuszona?

  • Silna samokrytyka – masz wrażenie, że nigdy nie robisz wystarczająco, nawet jeśli dajesz z siebie wszystko.
  • Trudność z odpoczynkiem i proszeniem o pomoc – czujesz, że musisz wszystko ogarnąć sam, bo inaczej to „słabość”.
  • Poczucie winy, gdy robisz coś tylko dla siebie – jakbyś kradł czas lub uwagę, którą „powinieneś” dać innym.
  • Przekonanie: „Muszę być lepszy, żeby zasługiwać na miłość” – i ciągłe wrażenie, że jeszcze nie jesteś „wystarczający”.

Zatrzymaj się na chwilę i zapytaj siebie:

„Czy jestem dla siebie łagodny, kiedy zawalam?”

Czy raczej: “Wtedy właśnie się katuję, żeby ‘zasłużyć’ na odkupienie”?

Brak wewnętrznego opiekuna nie znaczy, że jesteś z Tobą coś „nie tak”.

To znak, że kiedyś być może nikt nie nauczył Cię, jak być dla siebie bezpiecznym miejscem. Ale możesz się tego nauczyć – krok po kroku. Zamiast siebie oceniać – spróbuj się siebie zapytać:

„Czego mi teraz najbardziej potrzeba?”

Praca z wewnętrznym rodzicem w psychoterapii

Krok 1: Rozpoznanie wewnętrznego Rodzica

W terapii klient uczy się zauważać, kiedy w jego myślach i zachowaniach „włącza się” Rodzic – szczególnie krytyczny.

Przykład:

  • Klient mówi: „Ale jestem beznadziejny, znowu to schrzaniłem”.
  • Terapeuta pyta: „Czyj to głos? Czy to Twoje, czy może ktoś tak do Ciebie mówił?”

Krok 2: Oddzielenie Rodzica od Dorosłego

Praca polega na uświadomieniu sobie, że nie wszystko, co mówimy do siebie, jest naszym głosem „tu i teraz”. Często to powtórka z przeszłości. Celem jest odzyskanie dostępu do Dorosłego, który potrafi zadać pytanie:

„Czy to pomaga? Czy naprawdę muszę być idealny, żeby zasłużyć na wartość?”

Krok 3: Budowanie wspierającego Rodzica

W terapii rozwijamy nowy głos wewnętrzny – czuły, troskliwy, mądry. Taki, który nie zaprzecza rzeczywistości, ale potrafi dodać otuchy i wsparcia.

Przykłady zdań, które można sobie mówić:

  • „Masz prawo być zmęczony – robisz dużo.”
  • „To, że coś nie wyszło, nie znaczy, że jesteś zły.”
  • „Możesz odpocząć. Nie musisz na wszystko zasługiwać.”

Krok 4: Dialog z Rodzicem

Czasem terapeuta zaprasza klienta do symbolicznego „rozmówienia się” z tym głosem, np. poprzez dialog na dwóch krzesłach: jedno dla Rodzica, jedno dla Dziecka. To pomaga odzyskać wpływ i podjąć decyzję: które przekonania chcę zatrzymać, a które zostawić.

Jak samodzielnie zacząć być dobrym rodzicem dla siebie?

Nie musisz od razu wszystkiego zmieniać. Nie potrzebujesz specjalnych narzędzi, książek czy „idealnych warunków”. Żeby stać się dla siebie dobrym opiekunem, wystarczy… zacząć zauważać siebie. Tak jak zauważyłbyś przyjaciela, który wraca do domu po trudnym dniu.

Oto, co możesz zrobić już dziś:

  • Mów do siebie ciepło – jak do dziecka, które ma zły dzień.

    Zamiast: „No i znowu zawaliłam”, spróbuj:

    „To było dla mnie trudne. Potrzebuję chwili.”

    Słowa mają moc. Zwłaszcza te, które wypowiadasz we własnej głowie.
  • Zauważaj zmęczenie, smutek, frustrację – zamiast je ignorować.

Jeśli boli Cię głowa, jeśli czujesz się przytłoczony, jeśli coś Cię wytrąca z równowagi – to sygnał. Nie problem do rozwiązania, ale emocjonalna wiadomość, którą warto przeczytać, a nie zignorować.

  • Pozwól sobie na rzeczy „tylko dla siebie”.

    Spacer bez telefonu. Ciepła herbata w ciszy. Wieczór bez obowiązków. Nie musisz niczego „zasłużyć”. Jesteś ważny i zasługujesz na troskę – po prostu.
  • Daj sobie zgodę, by nie być idealnym – ale prawdziwym.

    Nie musisz znać odpowiedzi na wszystko. Nie musisz mieć „ogarniętego  życia”. Wystarczy, że jesteś. I że próbujesz być dla siebie takim dorosłym, jakiego kiedyś potrzebowałeś.

Nie chodzi o to, by „usunąć” Rodzica.

Chodzi o to, by:

  • przekształcić surowość w troskę,
  • zbudować wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa,
  • nauczyć się wspierać siebie – tak, jak być może nikt wcześniej tego nie zrobił.

Dzień Ojca to dla wielu osób święto pełne wdzięczności – ale też trudnych wspomnień, pustki, niezrozumienia. Nie każdy z nas miał tatę, który potrafił być obecny, czuły, wspierający.

Nie każdy słyszał: „Jestem z ciebie dumny”, „Widzę, że ci trudno”, „Odpocznij, masz prawo”. Ale każdy z nas może nauczyć się dawać to… sobie. Być takim ojcem dla siebie, jakiego kiedyś brakowało – albo jakiego zawsze potrzebowaliśmy. 

Jeśli czujesz, że czas przyjrzeć się temu, jak mówisz do siebie i jak się traktujesz – zapraszamy do kontaktu. W gabinecie możesz doświadczyć tego, czego zabrakło: troski, obecności i głosu, który mówi: „Jesteś ważny. Zasługujesz na opiekę.”

Zacznij od siebie!

Nie z egoizmu, ale z miłości.

Napisz do nas

Autorem artykułu jest:

Denis Sokołowski

Pracuję z osobami dorosłymi, które doświadczają lęku, stresu, depresji czy trudności w relacjach. Więcej informacji znajdziesz w zakładce zespół.

Podobał Ci się artykuł?

Zostaw serduszko - to nas motywuje