Choć głos oddany, decyzja podjęta, a demokracja „zrobiła swoje” – w środku może pojawić się złość, bezradność, rozczarowanie, a czasem nawet… żałoba. Jeśli czujesz, że coś w Tobie się złamało albo że nic już nie ma sensu – nie jesteś z tym sam/a. To, co przeżywasz, ma nazwę. To rozpacz po utracie wpływu, wiary albo nadziei.
Nie jesteś z tym sam. Wiele osób po wyborach – niezależnie od ich wyniku – przeżywa coś, co przypomina żałobę. To nie tylko „polityczny zawód”. To egzystencjalne doświadczenie utraty wpływu, rozczarowania światem i pytanie: „I co dalej?”
Wyniki wyborów – dlaczego aż tak boli?
Bo wybory to nie tylko kartka do głosowania.
To także projektowanie nadziei, utożsamianie się z wartościami i kierunkiem, który uważamy za ważny. Gdy ten kierunek zostaje przekreślony – czujemy się osobiście dotknięci.
To może uderzać w najgłębsze części naszej tożsamości:
- poczucie sprawczości (czy mam na coś realny wpływ?)
- przynależność (czy jest miejsce dla mnie w tym społeczeństwie?)
- nadzieję (czy coś może się jeszcze zmienić?)
Ważne
Te emocje to nie histeria ani przesada. To autentyczna reakcja na zmianę, która narusza to, co dla Ciebie ważne.
5 kroków, które mogą pomóc w akceptacji wyników wyborów
1. Zatrzymaj się i nazwij, co czujesz
Możesz czuć: rozczarowanie, gniew, lęk, niepokój, poczucie niesprawiedliwości, osamotnienie. Zamiast tłumić emocje – spróbuj je nazwać.
„Czuję złość, bo moja nadzieja została zawiedziona.”
„Czuję smutek, bo świat, który wybrała większość, nie jest moim światem.”
To normalne. A nazwanie emocji często przynosi ulgę.
2. Rozpoznaj, gdzie masz wpływ
Bezsilność to uczucie, nie fakt. Masz wpływ, choć może nie tak bezpośredni, jak byś chciał/a:
- możesz wspierać lokalne inicjatywy i organizacje,
- rozmawiać z bliskimi i edukować innych,
nie wycofywać się z aktywności obywatelskiej – nawet jeśli masz chwilowy kryzys.
3. Nie izoluj się – szukaj wspólnoty
Rozczarowanie i frustracja przeżywane w samotności są cięższe. Porozmawiaj z kimś, kto czuje podobnie. Wspólne przeżywanie emocji zmniejsza napięcie i przywraca poczucie sensu.
Wspólnota nie musi być polityczna – może być emocjonalna, relacyjna, ludzka.
4. Daj sobie prawo do żałoby
Gdy wynik wyborów nie zgadza się z Twoimi wartościami, nadziejami lub poczuciem bezpieczeństwa — Twoja psychika może przejść przez dokładnie ten sam proces, który towarzyszy utracie czegoś bardzo ważnego: osoby, poczucia wpływu, wiary w przyszłość.
Możesz doświadczyć żałoby politycznej. I to nie znaczy, że przesadzasz. To znaczy, że jesteś zaangażowanym, myślącym, czującym człowiekiem.
W tej żałobie mogą pojawić się etapy znane z klasycznego modelu Elisabeth Kübler-Ross:
- Szok
„To się naprawdę wydarzyło?”
Zaskoczenie. Niedowierzanie. Odrętwienie.
Sprawdzasz wyniki w kółko, porównujesz relacje z różnych źródeł.
Ciało może być spięte, pojawia się bezsenność lub „odcięcie” od emocji. - Zaprzeczenie
„To się na pewno jeszcze zmieni… coś musiało pójść nie tak.”
Nie chcesz przyjąć rzeczywistości.
Szukasz błędów w systemie, teorii spiskowych, fałszywych nadziei.
To naturalna próba psychiki, by poradzić sobie z nagłym bólem. - Złość
„To niesprawiedliwe! Jak mogli?”
Masz ochotę krzyczeć, pisać ostre posty, zrywać znajomości.
Złość bywa skierowana na polityków, znajomych, społeczeństwo — lub do wewnątrz („czemu nie zrobiłam więcej?”).
To moment, w którym potrzebujesz ujścia energii — i konkretnego działania. - Smutek
„To nie jest kraj, na który liczyłam. Co teraz?”
W tej fazie mogą pojawić się:
– spadek nastroju,
– brak motywacji,
– myśli o emigracji,
– poczucie utraty sensu.
To najtrudniejszy moment — ale też ten, w którym zaczyna się głęboka refleksja - Akceptacja
„Nie podoba mi się to, ale mogę coś z tym zrobić – lub zadbać o siebie.”
Tu pojawia się przestrzeń na działanie, ale z poziomu wewnętrznej równowagi, a nie chaosu. Zaczynasz widzieć swoje realne możliwości. Wiesz, że nie zmienisz wszystkiego — ale możesz nie zrezygnować z siebie. Możesz uczyć, wspierać, działać, opiekować się sobą.
Nie przeskakuj ich na siłę. Nie tłum sobie emocji „bo przecież świat się nie zawalił”.
Dla Twojego świata – coś się właśnie zawaliło. I masz prawo to przeżyć. Możesz cofać się, wracać, utknąć na którymś z nich na dłużej.
Ale ważne, żebyś wiedział_a jedno:
– Masz prawo je przeżywać. Nie jesteś sam/a.
I naprawdę – z tego też da się wyjść. W swoim tempie. W swoim stylu.
5. Zadbaj o siebie
Polityka jest ważna, ale nie jest całą Twoją tożsamością. Jeśli czujesz przeciążenie – odetnij się od newsów na 1 dzień. Wyjdź na spacer. Zrób coś, co daje Ci kontakt z ciałem. Pobądź z bliskimi. Przytul psa. Obejrzyj komedię, która Cię naprawdę śmieszy.
To nie oznacza, że się poddajesz. To znaczy, że jesteś człowiekiem.
A jeśli te emocje związane z wyborami są zbyt duże?
Rozczarowanie może być tylko czubkiem góry lodowej. Za nim może kryć się poczucie osamotnienia, długotrwałe napięcie, bezradność, wypalenie. Jeśli czujesz, że to Cię przerasta – nie czekaj, aż minie samo.
Czasem to, co wygląda na „reakcję polityczną”, jest w rzeczywistości sygnałem psychiki, że coś w Tobie potrzebuje więcej troski, uwagi i rozmowy.
7 psychologicznych mechanizmów, które wpływają na to, jak przeżywamy życie społeczne
1. Identyfikacja społeczna – „To moja drużyna”
Każdy z nas ma potrzebę przynależności – chcemy być częścią grupy, która nas rozumie i w której czujemy się bezpiecznie. Może to być „młodzi”, „kobiety”, „opozycja”, „aktywiści”, „osoby LGBT”, „mieszkańcy dużych miast”. Kiedy grupa, z którą się identyfikujemy, przegrywa lub jest atakowana – czujemy się, jakbyśmy to my zostali zaatakowani. Mimo że nie jesteśmy jej liderami, emocjonalnie czujemy się częścią tej historii.
Przykład: „Głosowałam na tę partię, bo mówiła o moich wartościach. Kiedy przegrali, miałam wrażenie, że przegraliśmy my wszyscy – jakby mój świat został unieważniony.”
2. Efekt podobieństwa – „Ci ludzie są jak ja”
Chętniej ufamy osobom, które wyglądają podobnie do nas, myślą podobnie, mają podobne doświadczenia lub styl życia. W polityce oznacza to, że kandydaci, z którymi się utożsamiamy, stają się dla nas emocjonalnie bliscy. Gdy przegrywają – czujemy ból, jakby to nas osobiście odrzucono.
Przykład: „Ta kandydatka mówiła jak ja. Ubierała się jak ja. Miała podobne doświadczenia. Czuję, jakby odrzucono mnie – nie tylko jej.”
3. Mechanizm projekcji – „Widzimy w nich siebie”
W liderach politycznych często projektujemy własne marzenia, potrzeby i lęki. Zamiast patrzeć realistycznie, widzimy w nich obraz, który sami stworzyliśmy. Dlatego, gdy „nasz” polityk okazuje się niedoskonały – rozczarowanie boli jeszcze mocniej, bo zawiodło nie tylko on/ona, ale też nasze nadzieje.
Przykład: „Myślałem, że on nas uratuje. Wierzyłem, że to ktoś wyjątkowy. Teraz czuję, jakby wszystko we mnie pękło.”
4. Heurystyka afektywna i poznawcza – „Czuję, więc to prawda”
Często podejmujemy decyzje nie na podstawie faktów, tylko na podstawie emocji. Wybieramy „bo czujemy, że to dobre” lub „bo ten ktoś wzbudza nadzieję”. W kampaniach politycznych to emocje – nie argumenty – są najczęściej wykorzystywane: strach, nadzieja, gniew. Gdy wynik nas rozczarowuje – te emocje zostają i nie mają ujścia. Zostajemy z bałaganem wewnętrznym.
Przykład: „Tak bardzo wierzyłam, że będzie inaczej, że ludzie wybiorą sercem. Teraz nie mogę przestać płakać.”
5. Zjawisko lidera – „Potrzebujemy kogoś, kto nas ochroni”
W trudnych czasach psychika szuka figury opiekuńczej – kogoś, kto „pokaże kierunek”, kto weźmie odpowiedzialność, kto nas ochroni. To może być lider polityczny, społeczny, duchowy. Im większe nadzieje na kogoś projektujemy – tym większy ból, gdy okazuje się człowiekiem z krwi i kości, z ograniczeniami.
Przykład: „Myślałam, że on wszystko zmieni. Teraz mam wrażenie, że już nikomu nie można ufać.”
6. Efekt potwierdzenia – „Widzimy to, co chcemy zobaczyć”
Mamy naturalną tendencję do wyszukiwania informacji, które potwierdzają to, w co już wierzymy, i ignorowania faktów, które burzą nasz obraz świata.
Po wyborach łatwo zamknąć się w bańce frustracji, śledzić tylko „swoje” media, rozmawiać tylko z „naszymi” znajomymi.
To wzmacnia poczucie krzywdy i zamyka drogę do szerszego rozumienia rzeczywistości.
Przykład: „Wszyscy moi znajomi są w szoku. To niemożliwe, żeby tamci wygrali – chyba coś oszukali.”
7. Potrzeba przynależności – „Nie chcę być sama”
To jedna z najsilniejszych ludzkich potrzeb – być częścią wspólnoty.
Kiedy nasza „strona” przegrywa – często pojawia się wstyd, wyobcowanie, lęk przed marginalizacją.
Zaczynamy się zastanawiać: „Czy moje poglądy mają jeszcze sens? Czy coś ze mną jest nie tak?”
Dlatego tak ważne jest szukać kontaktu z ludźmi, którzy czują podobnie, by nie zostawać samemu z emocjami.
Przykład: „W pracy nikt nie mówi o wyborach. Mam wrażenie, że coś mnie oddziela od innych. Potrzebuję rozmowy z kimś, kto też to przeżywa.”
Dlaczego to wszystko ważne?
Bo świadomość tych mechanizmów pozwala:
- zrozumieć siebie (i innych),
- złapać oddech między impulsem a reakcją,
- nie dać się porwać skrajnym emocjom,
- budować empatię nawet wobec tych, którzy głosowali inaczej.
Dzięki temu można przejść od bezsilności do sprawczości – z większym spokojem, realnym działaniem i troską o własne granice psychiczne. „Nie jesteś szalony/a, że tak to przeżywasz. Jesteś człowiekiem, który czuje i który pragnie znaczenia. Twoje emocje są reakcją na realne napięcia – polityczne, społeczne i egzystencjalne.”
Jeśli czujesz, że nie radzisz sobie z emocjami po wyborach, lub że od dawna żyjesz w napięciu – zapraszamy Cię na wsparcie kryzysowe do Denisa Sokołowskiego, Pauliny Gniadzik i Martyny Sadło. Nie musisz tego dźwigać sam/a. Nie musisz wiedzieć, co dalej. Wystarczy, że przyjdziesz – a my pomożemy Ci wrócić do siebie. Bo nie zawsze mamy wpływ na wynik. Ale zawsze mamy wpływ na to, jak zaopiekujemy się sobą po nim.
Wybory już za nami, ale emocje nadal są żywe?
W naszym gabinecie pomagamy oswoić emocje, które mogą pojawić się w okresach społecznych zmian.